środa, 3 stycznia 2018

"Malinowa trufla" Iwona Walczak

"Malinowa trufla" jest to książka dość życiowa, o sytuacjach które mogą przydarzyć się każdemu z nas.





"Elżbieta od zawsze czuła, że żyje jedynie „dla kogoś”, aby spełniać czyjeś potrzeby i wpasowywać się w cudzą wizję świata. Do jej codziennych smutków dokładają się nie tylko niedająca satysfakcji praca i problemy finansowe, ale również matka, o której miłość Elżbieta bezskutecznie walczy od dzieciństwa, oraz mąż, od lat nieprzejawiający chęci do pracy.
Kto by pomyślał, że ucieczkę od problemów i samotności rozpocznie od przybrania apetycznego pseudonimu? Może dzięki temu zrozumie, że to już najwyższa pora, aby wyrzucić ze swojego życia wszystkie „może”, „jeśli”, „wydaje mi się”, „raczej”, „właściwie” i „gdyby”, a zamiast nich wprowadzić więcej „na pewno”, „zdecydowanie” i „bez wątpienia”.
Czy deficyt miłości można jakoś wypełnić? Oto słodko-gorzka opowieść o emocjonalnej pustce zafundowanej przez życie. Dokąd przed nią uciec? I czy to na pewno najlepsze rozwiązanie? Iwona Walczak snuje narrację melancholijną, ale nie ckliwą. Ku refleksji."

Już sam tytuł zaczął na początku mnie zastanawiać, a co chodzi z tą malinową truflą? Wiadomo, że trufle są dość drogie, czy chodzi tu o bogactwo?  Malinowe smaki są słodkie, a może o słodkie życie?
Tak naprawdę, do tej pory nie wiem jakie przesłanie ma ten tytuł :) Książka jest pełna refleksji to jednak została wydana w melancholijnym i smutnym nastroju.

Nie ma to śmiechu, happy endu, humoru... raczej tzw. życie. Główna bohaterka Elżbieta nie ma łatwego życia musi żyć z Bogusiem- facetem, który działa na nerwy przy każdej nadarzającej się okazji i dość wredną i wścibską matką. Nie ma tu pozytywnych emocji, ciepła rodzinnego, a wręcz jest wszystko czego być nie powinno- kłótnie, łzy, nerwy...

Choć kibicowałam głównej bohaterce od początku, która sama musi się ze wszystkim zmierzyć w domu, pracuje na jego utrzymanie- choć swojej pracy nie cierpi to ktoś musi to robić. Gdy wdaje się w romans to nawet jej kibicowałam, bo coś w życiu też jej się należy i czytelnik łatwo ją rozgrzesza z tego co robi.  W końcu Elżbieta zaczyna siebie lubić, doceniać, zaczyna żyć normalnie, bo ktoś ją pokochał, polubił, docenił....

Choć książka należy do powieści smutnych to warto ją przeczytać, żeby zobaczyć jakie życie może spotkać kobietę. Nie każdy ma łatwo i kolorowo. Główna bohaterka musi być bardzo silną osobą i nieraz stawiać czoła przez różnymi problemami. A dookoła żadnego wsparcia i pomocnej ręki. To życie stało się dla niej bardzo męczące, tylko praca, dom, praca, dom.... a w życiu żadnych przyjemności i żadnego docenienia tego co robi. Gdy zakochała się jej życie w końcu nabrało kolorów, po prostu zasłużyła na to :)



Ta nowość do kupienia w księgarni Tania Książka.

1 komentarz:

  1. książka życiowa, jednym się spodoba a innym nie. Zosia

    OdpowiedzUsuń