"Byłam służącą w arabskich pałacach" Laila Shukri wydawnictwa Prószyński i S-ka to historia o Bibi, po prostu przepadłam czytając tą opowieść.
To było moje pierwsze spotkanie z autorką, choć myślałam, że to będą zbliżone tematy, a nawet te same historie co w książkach Margielewskiego (którego zresztą uwielbiam) to bardzo się myliłam. Zostałam bardzo mile zaskoczona, autorka przedstawia nam historię tak wciągającą, że nie można się od niej oderwać.
Bibi nie ma łatwego życia, praktycznie od urodzenia. Najpierw jest wyzywana jako bękart. Już jako kilkuletnia dziewczynka wyjeżdża do Kuwejtu by opiekować się innym dzieckiem (dziecko opiekuje się dzieckiem), oprócz tego ma inne obowiązki- gotuje i sprząta. Gdy dostaje propozycję innej pracy, nie zastawia się zbyt długo. Jednak potem tej decyzji żałuje i pragnie wrócić do swojej madame. Uciekając z Kuwejtu przed wojną do domu w Indiach ma nadzieję, że rodzina przyjmie ją z wielką radością. Niestety... jest poniżana przez rodzinę i mieszkańców. Czy w końcu zazna szczęście? Czy ślub jej w tym pomoże, a może tylko zaszkodzi?
Tak bardzo polubiłam tą małą Bibi. Czasem faktycznie miałam wrażenie, że została rzucona na nią jakaś klątwa. Można mieć w życiu pecha, ale aż takiego? Właściwie to nie wiem czy miała jedną choć szczęśliwą chwilę w życiu... Niby trafiała na ludzi o dobrym sercu, ale to szczęście szybko się kończyło...Natomiast ona dla innych była w stanie zrobić wszystko... kilka razy otarła się o śmierć, ale jak to mówiła: "nawet śmierć mnie nie chce..."
Jest tak piękna, wzruszająca historia, niekoniecznie szczęśliwa. Po tym co przeżyła Bibi nie wiem czy można być jeszcze szczęśliwym. Na pewno jeszcze kiedyś wrócę do tej książki i z przyjemnością przeczytam jeszcze raz tą historię. A tymczasem biorę się za kolejną (bo mam kilka do narobienia). Liczę na kolejne cudowne historie chwytające za serce ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz