niedziela, 1 kwietnia 2018

"Przekroczyć rzekę" Anna J. Szepielak

"Przekroczyć rzekę" to książka wydawnictwa FILIA ukrywająca w sobie mnóstwo tajemnic i sekretów z przeszłości.



"Osierocona Julia Zarzewska niewiele pamięta ze swego dzieciństwa. W głębi ducha wciąż nie może się pogodzić z tym, że po ucieczce z rodowej posiadłości, ojciec porzucił ją, zostawiając pod opieką dalekiej krewnej - Barbary. Gdy z powodu plotek o mrocznej przeszłości swojej rodziny dziewczyna traci posadę guwernantki, postanawia stawić wreszcie czoła dręczącym ją koszmarom i dowiedzieć się prawdy o rodzicach. Niespodziewana oferta pracy w galicyjskim dworze wydaje się być pomocną dłonią od losu. Jednak powrót w rodzinne strony niesie ze sobą niebezpieczeństwo, o którym Julia nie ma pojęcia. Tajemnice pałacu po drugiej stronie rzeki mogą zagrozić nie tylko jej, lecz również przyjacielowi z dzieciństwa - młodemu doktorowi Natejce."

"Przekroczyć rzekę"  to pierwszy tom nowej sagi Dziedzictwo rodu. Tytułowa rzeka ma dwa znaczenia w tej opowieści - symboliczne i dosłowne. Główna bohaterka musi przedostać się na drugą stronę rzeki, gdzie są ruiny jej domu z przeszłości. Planuje również zacząć wszystko od nowa i stworzyć nowe, lepsze życie. 



Książka Anny Szepielak jest nieco inna od wcześniejszych twórczości autorki. Wnosi coś nowego, niepowtarzalnego, coś co trzeba odkryć. Jedyne czego w książce mi brakowało to opisów. Jak zazwyczaj narzekam, że jest ich w książkach czytanych dla mnie za dużo to tutaj mi jednak brakowało. Przez to momentami ciężko było mi sobie wyobrazić dane sytuacje i toczące się losy bohaterów, co pewnie każdy czytelnik będzie miał inne wyobrażenia- dlatego, że autorka nas na nie nie naprowadza. Za to bardzo dużo jest dialogów, a właściwie same dialogi :) Mimo to, historia przedstawiona wciąga od samego początku. Z niecierpliwością wyczekuję już kolejnego tomu tej sagi.

1 komentarz:

  1. Brak opisów? Nie zauważyłam. Dialogów jest sporo, ale w częściach gdzie jest narrator jest wszystko: opis domu Barbary, dworu, pałacu, pokojów, ogrodu, opisy przyrody, strojów i wyglądu ludzi. Fakt, że nie są tak po szkolnemu wpisane byle gdzie, tylko porządnie w tekście i wtedy gdy są potrzebne. Po co mi na przykład wiedzieć, jak wyglądała dorożka? Każdy to wie. Ja nie lubię kiedy mi autor leci opisem tylko po to, żeby zrobić więcej tekstu - miał ciemne włosy, był wysoki, miał niebieskie oczy itd. To infantylne. Ale we wcześniejszych książkach Szepielak rzeczywiście opisów było więcej, zwłaszcza we "Francuskim zleceniu". Może dlatego, że tam opisywała Prowansję czyli coś nieznanego, a tu Polskę.

    OdpowiedzUsuń